piątek, 16 maja 2008

Wielka Loża Smerfów


Chciałbym zaproponować dość kontrowesyjny, ale i ciekawy artykuł przedstawiający oryginalną interpretację jednej z najsławniejszych bajek dla dzieci (i jak widać nie tylko).
Smerfy - sympatyczne niebieskie ludziki wymyślone przez Belga Peyo'a (Pierre Cullifford, 1928 - 1992) - są w rzeczywistości metaforą masonerii. Wioska Smerfów to loża masońska, a Gargamel, zły czarodziej polujący na Smurfy, to profan nie będący wolnomularzem, który usiłuje wykraść ich sekrety. Tak twierdzi Antonio Soro, znany badacz szyntoizmu, w ciekawej książeczce pt. "Smerfy, "prawdziwa" wiedza i masoneria, gdzie stara się udokumentować swoją tezę. W książce odnaleść można ślady polemiki wewnątrz masońskiej: Smerfy reprezentowałyby ezoteryzm masoński o charakterze gnostyckim, który masoneria współczesna, która wkroczyła na drodze racjonalizmu, w większej części zagubiła.
Według Soro już same kolory Smerfów są masońskie. Niebieski to w antycznych szkołach gnostycznych kolor "duchowy" dzieci tajemniczego Boga. Biała czapka Smerfów symbolizuje czystość, do której dąży gnostyk. Papa Smerf jest "Mistrzem Loży"; tylko on ubrany jest w czerwone spodnie i czerwony beret, które odnosza się do ognia Ducha i symbologii stopnia masońskiego w Łuku Królewskim. Jeśli wyłączymy jedyną dziewczynkę, Smerfetkę, Smerfów jest dziewięćdziesiąt dziewięć, tyle co stopni w niektórych rytach ezoterycznych i mędrców ubranych w białe szaty, w Nowej Atlantydzie (1643) Francisa Bacone'a (1561-1626), dziele które wywarło duży wpływ na pierwszych masonów brytyjskich. Domki Smerfów przypominają grzyby, szczególnie muchomory, które mogą być trujące, jednak inicjacja masońska przemienia truciznę w eliksir życia. Soro mógłby dodać, że w małych ilościach muchomór używany jest w ciągu wieków, od szamanów po hippisów, jako środek halucynogenny. Według ezoteryka Johna Allegro (1923-1988), używali go również pierwsi chrześcijanie, przez co liczne cuda Jezusa byłyby w rzeczywistości halucynacjami.
Smerfy nie są ludźmi. W interpretacji Soro byłyby, czy raczej w tajemniczy sposób stałyby się na nowo, tymi, których szeroka tradycja ezoteryczna nazywa "pre-adamitami", istotami, które żyły przed Adamem, w "pierwotnym stanie rajskim". Przed Adamem i haosem wywołanym przez ludzi, symbolizowanym przez biblijną historię o wieży Babel, nie był potrzebny pełen słownik wyrazów. W pierwotnym stanie natury dla wzajemnego zrozumienia wystarczyło kilka sów. Dlatego dla Smerfów słowo "smerfować" zastępuje niemal wszystkie nasze czasowniki. Kiedy Smerf zamiast powiedzieć: "Chcę zjeść jabłko", mówi: "Chcę smerfować jabłko", według Soro "dla wspólnoty, która powróciła do kosmicznego Edenu, rzeczy mają naturalne tendencje, tak że z kontekstu aktu jasno wynikają intencje działającego. Dzięki działaniu Ducha nad mnogością języków na powrót zapanował jeden język ze słownikiem "esencjalnym".
Mamy tu do czynienia z prawdziwą "Wielką Lożą Smerfów", gdzie inicjacja jest dożywotnia. Jeden ze Smerfów odszedł z wioski Smerfów (Wielka Loża), aby żyć w lesie (świat profanów, poza masonerią), jednak dla niego drzwi "pozostają na zawsze otwarte, ponieważ on jest i na zawsze pozostanie Smerfem".

Wielka Loża Smerfów, która praktykuje sztukę wolnomularską według kosmologii gnostyckiej Ancients a nie - by posłużyć się siedemnastowieczną terminologią wolnomularską - według racjonalizmu oświeceniowego Moderns, jest atakowana przez Gargamela. To profan, który usiłuje wejść do wioski Smerfów, jednak bez powodzenia, gdyż Wielka Loża pozostaje zamknięta dla nie inicjowanego. Gargamel jest ubrany na czarno, co może odnosić sie do czarnej magii, chociaż według Soro chodzi raczej o "sutannę" kapłana albo rabina ortodoksyjnego i antyklerykalnego: "Gargamel ksiądz/rabin jest zawziętym łowcą mądrości masońskiej, ponieważ jego tradycja nie posiada już tej wiedzy, która zdolna jest odnowić człowieka. Walczy z masonerią, a jednocześnie potrzbuje jej; musi zrozumiec jej tajemnice i przetłumaczyć ją na pracę duszpasterską, aby nie stracić wiernych". Do jakich sztuczek ucieka się Gargamel, aby zastawić pułapkę na Smerfy? Jak w gnostyckim micie o upadku Sofii, stara się on zniszczyć "boską androginię" panującą w wiosce Wielkiego Smerfa, wprowadza element żeński, Smerfetkę, jedynego Smerfa płci żeńskiej. Jednak plan ten, mimo że wywołał wiele zamieszania, ostatecznie nie powiódł się, ponieważ Wielki Smerf posiada alchemię przewyższającą alchemię Gargamela, i czuwa.
Soro wie doskonale, ze Smerfy były interpretowane na wiele różnych sposobów, między innymi jako metafora socjalistycznego społeczeństwa utopijnego. Na potwierdzenie swojej tezy przytacza następujący argument: Smerfy pojawiły się po raz pierwszy na łamach Journal de Spirou 23 października 1958 roku, podczas gdy dwie postaci, których imiona są tytułem poprzedniej serii Peyo'a Johan i Pirlouit, poszukują magicznego fletu, co jest odniesieniem do dzieła Wolfganga Amadeusza Mozarta (1756-1791), który jak powszechnie wiadomo był wolnomularzem. Można by zaoponować, twierdząc, iż klimat panujący w belgijskiej szkole komiksu zwanej szkołą "wyraźnych linii", w kontekscie której dojrzewa udana seria Peyo jest radzej sprzyjający katolicyzmowi, a ona sama jest reakcją, inspirującą się na wartości moralne i rodzinne, na komiks amerykański, mało przydatny dla dobrych, katolickich rodzin. Soro porusza się zatem po kruchym lodzie, ryzykując, iż któryś z naszych rodzimych talibów, który protestował przeciwko serii o Harrym Potterze, zabroni niewinnym dzieciom oglądanie Smerfów, kiedy przdstawia niebeiskie ludziki jako przedstawicieli "dobrego" satanizmu, lucyferianizmu całkowicie usprawiedliwionego przez koherentną perspektywę gnostyczną.
Tymczasem dzieło Soro powstało przeciwnie, z sympatii do Smerfów. Jeśli potraktuje się je dosłownie, ryzykuje się popadnięcie w to, co Eco definiuje jako "interpretacja nieskończona". Arcydzieła - a Smerfy są takimi w swojej dziedzinie - są takimi właśnie dlatego, że są otwarte na mnogość interpretacji. Dla tych, którzy interesują się masonerią aktualne pozostaje pytanie: czy Gargamelowi uda się "wysmerfować masonerię". Bazując na niektórych smutnych stwierdzeniach autora na temat masonerii racjonalistycznej, wydawałoby się, że odpowiedzi można się domyślić i że Gargamel w znacznej części już ją sobie wysmerfował

di Massimo Introvigne źródło:http://www.cesnur.org/2006/mi_soro.htm

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Fajna sprawa, choć temat już był kiedyś podejmowany na forach internetowych. Smerfetka tylko jakoś tu nie pasuje :).
Przy okazji: czas pomysleć o rozreklamowaniu bloga! Na razie nikt o nim nie wie.
Pozdrawiam :)
Tadeusz Kracki