poniedziałek, 26 maja 2008

Inicjacja pierwszej profanki do WWF


24 maja w siedzibie Wielkiego Wschodu Francji, przy ulicy Cade w Paryżu, Loża Combat inicjowała trzech profanów, w tym jedną kobietę. Wydarzenie to było tak interesujące, że sala początkowo przeznaczona na nie okazał się za mała i czterysta masonek i masonów zgromadziło się pod ogromną kopułą w sali Rady Zakonu. Ocenia się, że czterdzieści procent z tej liczby były to masonki z Droit Humain lub Wielkiej Loży Żeńskiej. Świadczy to o ich wkładzie w proces zaniku ostatnich symboli patriarchalnych, co podkreślał w swoim wystąpieniu Przewodniczący Loży Combat. Należy wspomnieć, że tą ryzykowną inicjacę poprzedziły lata wniosków, dyskusji, spotkań i zebrań.
W sobotę, w wypełnionej po brzegi sali, rozpoczęła się inicjacyjna droga trzech nowoprzyjętych, a wśród nich jednej młodej kobiety, która przez swoją obecność, zrewolucjonowała tę czcigodną instytucję.
źródło:
Candide.over-blog.fr

piątek, 16 maja 2008

Wielka Loża Smerfów


Chciałbym zaproponować dość kontrowesyjny, ale i ciekawy artykuł przedstawiający oryginalną interpretację jednej z najsławniejszych bajek dla dzieci (i jak widać nie tylko).
Smerfy - sympatyczne niebieskie ludziki wymyślone przez Belga Peyo'a (Pierre Cullifford, 1928 - 1992) - są w rzeczywistości metaforą masonerii. Wioska Smerfów to loża masońska, a Gargamel, zły czarodziej polujący na Smurfy, to profan nie będący wolnomularzem, który usiłuje wykraść ich sekrety. Tak twierdzi Antonio Soro, znany badacz szyntoizmu, w ciekawej książeczce pt. "Smerfy, "prawdziwa" wiedza i masoneria, gdzie stara się udokumentować swoją tezę. W książce odnaleść można ślady polemiki wewnątrz masońskiej: Smerfy reprezentowałyby ezoteryzm masoński o charakterze gnostyckim, który masoneria współczesna, która wkroczyła na drodze racjonalizmu, w większej części zagubiła.
Według Soro już same kolory Smerfów są masońskie. Niebieski to w antycznych szkołach gnostycznych kolor "duchowy" dzieci tajemniczego Boga. Biała czapka Smerfów symbolizuje czystość, do której dąży gnostyk. Papa Smerf jest "Mistrzem Loży"; tylko on ubrany jest w czerwone spodnie i czerwony beret, które odnosza się do ognia Ducha i symbologii stopnia masońskiego w Łuku Królewskim. Jeśli wyłączymy jedyną dziewczynkę, Smerfetkę, Smerfów jest dziewięćdziesiąt dziewięć, tyle co stopni w niektórych rytach ezoterycznych i mędrców ubranych w białe szaty, w Nowej Atlantydzie (1643) Francisa Bacone'a (1561-1626), dziele które wywarło duży wpływ na pierwszych masonów brytyjskich. Domki Smerfów przypominają grzyby, szczególnie muchomory, które mogą być trujące, jednak inicjacja masońska przemienia truciznę w eliksir życia. Soro mógłby dodać, że w małych ilościach muchomór używany jest w ciągu wieków, od szamanów po hippisów, jako środek halucynogenny. Według ezoteryka Johna Allegro (1923-1988), używali go również pierwsi chrześcijanie, przez co liczne cuda Jezusa byłyby w rzeczywistości halucynacjami.
Smerfy nie są ludźmi. W interpretacji Soro byłyby, czy raczej w tajemniczy sposób stałyby się na nowo, tymi, których szeroka tradycja ezoteryczna nazywa "pre-adamitami", istotami, które żyły przed Adamem, w "pierwotnym stanie rajskim". Przed Adamem i haosem wywołanym przez ludzi, symbolizowanym przez biblijną historię o wieży Babel, nie był potrzebny pełen słownik wyrazów. W pierwotnym stanie natury dla wzajemnego zrozumienia wystarczyło kilka sów. Dlatego dla Smerfów słowo "smerfować" zastępuje niemal wszystkie nasze czasowniki. Kiedy Smerf zamiast powiedzieć: "Chcę zjeść jabłko", mówi: "Chcę smerfować jabłko", według Soro "dla wspólnoty, która powróciła do kosmicznego Edenu, rzeczy mają naturalne tendencje, tak że z kontekstu aktu jasno wynikają intencje działającego. Dzięki działaniu Ducha nad mnogością języków na powrót zapanował jeden język ze słownikiem "esencjalnym".
Mamy tu do czynienia z prawdziwą "Wielką Lożą Smerfów", gdzie inicjacja jest dożywotnia. Jeden ze Smerfów odszedł z wioski Smerfów (Wielka Loża), aby żyć w lesie (świat profanów, poza masonerią), jednak dla niego drzwi "pozostają na zawsze otwarte, ponieważ on jest i na zawsze pozostanie Smerfem".

Wielka Loża Smerfów, która praktykuje sztukę wolnomularską według kosmologii gnostyckiej Ancients a nie - by posłużyć się siedemnastowieczną terminologią wolnomularską - według racjonalizmu oświeceniowego Moderns, jest atakowana przez Gargamela. To profan, który usiłuje wejść do wioski Smerfów, jednak bez powodzenia, gdyż Wielka Loża pozostaje zamknięta dla nie inicjowanego. Gargamel jest ubrany na czarno, co może odnosić sie do czarnej magii, chociaż według Soro chodzi raczej o "sutannę" kapłana albo rabina ortodoksyjnego i antyklerykalnego: "Gargamel ksiądz/rabin jest zawziętym łowcą mądrości masońskiej, ponieważ jego tradycja nie posiada już tej wiedzy, która zdolna jest odnowić człowieka. Walczy z masonerią, a jednocześnie potrzbuje jej; musi zrozumiec jej tajemnice i przetłumaczyć ją na pracę duszpasterską, aby nie stracić wiernych". Do jakich sztuczek ucieka się Gargamel, aby zastawić pułapkę na Smerfy? Jak w gnostyckim micie o upadku Sofii, stara się on zniszczyć "boską androginię" panującą w wiosce Wielkiego Smerfa, wprowadza element żeński, Smerfetkę, jedynego Smerfa płci żeńskiej. Jednak plan ten, mimo że wywołał wiele zamieszania, ostatecznie nie powiódł się, ponieważ Wielki Smerf posiada alchemię przewyższającą alchemię Gargamela, i czuwa.
Soro wie doskonale, ze Smerfy były interpretowane na wiele różnych sposobów, między innymi jako metafora socjalistycznego społeczeństwa utopijnego. Na potwierdzenie swojej tezy przytacza następujący argument: Smerfy pojawiły się po raz pierwszy na łamach Journal de Spirou 23 października 1958 roku, podczas gdy dwie postaci, których imiona są tytułem poprzedniej serii Peyo'a Johan i Pirlouit, poszukują magicznego fletu, co jest odniesieniem do dzieła Wolfganga Amadeusza Mozarta (1756-1791), który jak powszechnie wiadomo był wolnomularzem. Można by zaoponować, twierdząc, iż klimat panujący w belgijskiej szkole komiksu zwanej szkołą "wyraźnych linii", w kontekscie której dojrzewa udana seria Peyo jest radzej sprzyjający katolicyzmowi, a ona sama jest reakcją, inspirującą się na wartości moralne i rodzinne, na komiks amerykański, mało przydatny dla dobrych, katolickich rodzin. Soro porusza się zatem po kruchym lodzie, ryzykując, iż któryś z naszych rodzimych talibów, który protestował przeciwko serii o Harrym Potterze, zabroni niewinnym dzieciom oglądanie Smerfów, kiedy przdstawia niebeiskie ludziki jako przedstawicieli "dobrego" satanizmu, lucyferianizmu całkowicie usprawiedliwionego przez koherentną perspektywę gnostyczną.
Tymczasem dzieło Soro powstało przeciwnie, z sympatii do Smerfów. Jeśli potraktuje się je dosłownie, ryzykuje się popadnięcie w to, co Eco definiuje jako "interpretacja nieskończona". Arcydzieła - a Smerfy są takimi w swojej dziedzinie - są takimi właśnie dlatego, że są otwarte na mnogość interpretacji. Dla tych, którzy interesują się masonerią aktualne pozostaje pytanie: czy Gargamelowi uda się "wysmerfować masonerię". Bazując na niektórych smutnych stwierdzeniach autora na temat masonerii racjonalistycznej, wydawałoby się, że odpowiedzi można się domyślić i że Gargamel w znacznej części już ją sobie wysmerfował

di Massimo Introvigne źródło:http://www.cesnur.org/2006/mi_soro.htm

środa, 14 maja 2008

Wielki Wschód Francji broni laickości


Z inicjatywy loży Fidelite' travail, miała miejsce 6 maja, na wydziale literatury Paul Vale'ry, konferencja Jean-Michela Quillardeta, Wielkiego Mistrza Wielkiego Wschodu Francji, poświęcona laickości. Przybycie do Montpellier głowy największej wolnomularskiej obedjencji we Francji, w celu przemówienia do wszystkich studentów, było już samo w sobie ważnym wydarzeniem. Helene Mandroux, mer miasta, witając Jean-Michela Quillardeta, podkreśliła jego doniosłość, oświadczając, iż rzeczywiście w obecnym czasie należy stanąć w obronie wartości Republiki. Stąd obecność na uniwersytecie Wielkiego Mistrza Wielkiego Wschodu Francji, który rozwinął temat "Laickość narzędziem pokoju". Konferencja ta była elementem akcji obywatelskiej i wolnomularskiej polegającej na publicznej kontynuacji prac prowadzonych w loży przez inicjowanych.
Laickość, powiedział mówca do 200 słuchaczy, nie walczy z religiami. Przeciwnie, jest narzędziem, za pomocą którego państwo kształtuje społeczeństwo, które zapewni każdemu człowiekowi prawo do zachowania własnej tożsamości kulturowej, filozoficznej czy religijnej, kultywowania odrębności myśli, pozostania przy własnych przekonaniach. To właśnie w pluralizmie ma miejsce poszanowanie opinii, wyboru i wolności innego człowieka. Chodzi o to, aby w Republice żyć razem, w harmonii. Laickość pozostaje barierą ochronną zwłaszcza wobec komunitaryzmu religijnego. Jest ona ważnym narzędziem w budowaniu ładu społecznego, a co za tym idzie wewnętrznego ładu publicznego. W świecie, gdzie większość konfliktów to wojny na tle religijnym, powrót do laickiej koncepcji państwa implikuje nadzieję na powszechny pokój.
Ta błyskotliwa konferencja humanistyczna była długo oklaskiwana.
źródło: MidiLibre.com

wtorek, 13 maja 2008

Zmarł Pierre Simon


Jak donosi w swoim komunikacie WWF, 11 maja zmarł w swoim domu, po długiej i ciężkiej chorobie, Pierre Simon były Wielki Mistrz tej Obediencji (1969 - 1971, 1973 - 1975).
Nie podano daty jego pogrzebu, który będzie miał charakter ściśle rodzinny.
Poniżej przytaczam krótki życiorys zmarłego Wolonomularza zaczerpnięty po części z jego autobiografii pt. "De la vie avant toute chose".

"W 1940 roku miałem 15 lat. Rodzina ze strony ojca była Lotaryńska już za czasów panowania Ludwika XV. Prawdopodobnie pochodziła z nad brzegu Renu, jak większość rodzin żydowskich, które zamieszkiwały tę prowincję (...). We krwi mieliśmy miłość do Republiki, cześć dla ojczyzny i cesarstwa".
Tradycja rodzinna predysponowała Pierre Simone'a do Wolnomularstwa:
"Moja matka była osobą głęboko wierzącą, co kontrastowało się z rygorystycznym ateizmem ojca. W ten sposób spotkały się we mnie dwa nurty myśli: judaizm i racjonalizm, tradycja i wolnomyślicielstwo. Doceniam moc tej fundamentalnej unii. Moje wstąpienie do Wolnomularstwa stanie się, pewnego dnia, sposobem przyjęcia tego dziedzictwa".
Począwszy od 1950 roku, ma miejsce potrójny rozwój kariery Simon'a: zawodowy, wolnomularski, polityczny.
Ginekolog, położnik, współzałożyciel Mouvement francais pour le planning familial, zakłada w 1973 roku l'Institut de formation de recherche et d'etudes sur la sexualite et le planning familial. Dwa razy piastuje funkcję Wielkiego Mistrza Wielkiego Wschodu Francji (1969-1971 i 1973-1975). Przynależność do Wolnomularstwa jest dla niego tak ważna, iż nie waha się napisać: "Moim prawdziwym jestestwem nie jest już moje ciało, ale moja loża". W 1951 roku zakłada Club des Jacobin, w 1967 roku wstępuje do partii radykalnej i jest członkiem jej biura krajowego.
"Czuję potrzebę połączenia dwóch aspektów swojej działalności: medycznej i politycznej", oświadcza. Jego kariera doskonale odzwierciedla to życzenie.

źródło: http://www.christ-roi.net/

poniedziałek, 12 maja 2008

Dlaczego i jak być wolnomularzem w XX wieku?


Loże w Saone-et-Loire należące do Wielkiej Żeńskiej Loży Francji i do Wielkiego Wschodu Francji organizują wspólną konferencję w piątek, 16 maja 20.30. Przemawiać będą: były Wielki Mistrz WWF (Wielkiego Wschodu Francji) Philippe Guglielmi, oraz była Wielka Mistrzyni WŻLF Marie-Francoisse Blanchet. Temat konferencji: "Dlaczego i jak być Wolnomularzem w XXI wieku?" Wstęp wolny.

Od godziny 15.00 można będzie obejrzeć wystawę poświęconą historii laickości, Republiki Francuskiej i Wolnomularstwa.

niedziela, 11 maja 2008

Tytułem Wstępu


Chciałbym zaprosić wszystkich, szczególnie Braci Wolnomularzy do odwiedzania tego bloga, którego celem jest zapoznanie się z informacjami dotyczącymi Wolnomularstwa światowego. Poza newsami zamieszczał tu będę również wszelkie teksty z prasy polskiej i zagranicznej, które ubogacą naszą wiedzę o Sztuce Królewskiej.
Tomasz Mondan